niedziela, 23 sierpnia 2015
The Animal
Młody człowiek , zgnębiony obdarty z resztki godności , osobowości ,
staje się pustą skorupą , skłonną jedynie nienawidzić . Wszystko
i wyrzyskich , wraz z krwią wypływa ból psychiczny ,
a radosne dni odchodzą w zapomnienie ...
Jedynym celem dla nielicznych jest zemsta
,ale czy to ukoi zranioną duszę ?
Rozdział 1
Uwielbiam patrzeć na niebo jeżdżąc tramwajem . Podziwiać jego przepiękne kolory , rozmyślając przy tym..., nawet nie wiem o czym chyba o wszystkim zachwycając się z każdą chwilą . Coraz bardziej przymykam jedną z książek Edgara Allana Poe , zwracając mimo woli uwagę na starszą kobietę stojącą za mną, było mi przykro z powodu jej spracowanych dłoni. Kurczowo ściskała ciężkie, przepakowane materiałowe siatki, ledwo stojąc na nogach. Mimo to nikt z ludzi ,wokół mnie nie zwrócił na nią uwagi podnosząc się z siedzenia pytam skrępowany moją opóźnioną
reakcją - Czy, może chciała by usiąść . Staruszka kiwa jedynie głową siadając na moje miejsce, dziękując mi cicho .Wracając do lektury ,chwytam za żółty uchwyt czytając z uwagą ostatnie linki tekstu, aż do mojego przystanku , oznaczającego moje nowe życie na studiach w Phoenix . Chowając tomki do czarnego plecaka z naszywkami ,moich ulubionych rockowych zespołów , wybiegam z dusznego niebieskiego busa na ulice .Wznoszących się wieżowców pomiędzy, których są małe białe domki ozdobione miniaturkami palm.
Przechadzając się przez miasto Scottsdale, wkładam cały czekoladowy wafelek do ust przyglądając się swojemu odbiciu w witrynach sklepowych .Stwierdziłem że , wyglądam strasznie z zapadniętymi policzkami, oraz potarganymi włosami wyrzucając papierek do kosza znacznie przyspieszam zauważając zarys Uniwersytetu , wyłaniającego się z pod gęstych Tulipanów amerykańskich z piramidalną koroną i żółtozielonymi kwiatami. Zanurzając się w olbrzymim kilkusethektarowy obszar , widziałem tylko drzewa i krzewy. Park przecinam asfaltową drogą prowadzącą do uczelni , budowaną na styl hiszpański .Tuż przed szkołą zauważyłem malutka fontannę z, której żywo tryskała woda, przy niej stali nowi uczniowie szczęśliwi jak dzieci, tak przyjemnie było mi na to patrzeć . Po rozpakowaniu swoich rzeczy zacząłem zwiedzać ogromny dziedziniec, natykając się na czerwoną zardzewiałą karuzele za Internatem . Siadając wyciągnąłem z tornistra wszystkie tomiki i wiersze Edgara, rozkoszując się ciepłym powiewem bryzy. Wiatr radośnie kołysał soczystą zieloną trawę. Otwieram książkę, uważnie czytając każde zapisane na karce słowo...
-,,Noc już była północ zgoła rozmyślałem w pocie czoła
Nad trwożliwą tajemnicą z dawna zapomnianych ksiąg
Przysypiając niespodzianie, gdy rozległo się pukanie
Jakby ciche chrobotanie w mój samotny senny dom"-usłyszałem zaskoczony cichy niemal dziecinny
ton
-,,Kruk "-chrząkam zauroczony ogromnymi brązowymi oczami ,udekorowanymi grubą warstwom żens i ponętnymi wargami , pomalowanych różową szminką . Jest taka śliczna nawet pyrkaty lekko zadarty nosek, moim zdaniem był całkiem uroczy...
-Nazywam się Maja
- Akim -mówię zamykając dopiero zaczętą ,, Annabel Lee''
-Widzę ,że lubimy tego samego poetę -stwierdza dziewczyna ,zawijając swoje długie opalone nogi
-Chyba tak
-Na jakim jesteś kierunku ?-pyta mnie, a ja mechanicznie odpowiadam
-Medycyna
-Biochemia -dodaje po chwili przeczesując palcami sowie blond włosy
- Pochodzisz z Rosji ?
- Tak, ale urodziłem się w Ochaio
- A ty ?
-Meksyk -odpowiada na moje pytanie , siadając na metalową kierownice rozkrokiem ...
-Uroczy jesteś -wyznała dotykając mojej rozpalonej od wstydu twarzy i postawiała szminkę na moim policzku...
-Ja chyba już pójdę -panikuje ,biorąc sowie rzeczy
-Jak chcesz -mówi kierując się w stronę wysokiego blondyna z dłuższą , pół okrągłą grzywką , al'a Justin Bieber ,emanującego ogromną pewnością siebie ,której mi brakowało. Ubrania, które miał na sobie czyli czarna bluza, odsłaniająca tatuaże, oraz złote skaty idealnie dopasowane do spodni z obniżonym krokiem. Wydały mi się bardzo trafne i ekstrawaganckie , więc od razu posmutniałem widząc , swoje brudne wytarte Jensy , pasujące jedynie do zwykłych ciężkich buciorów.
-Co to za lump ?
-To Akim, jest na pierwszym roku jak my Andy -mruczy jak potulny kot ,zawieszając mu się na szyje.
-Nie wiedziałem ,że zadajesz się z takom biedotą -zwraca się w moją, stronę sprawiając, że czuje się znacznie gorszy od niego..., więc jedyne na co mię stać to ucieczka . Do akademika w ,którym długie korytarze udekorowane , zeschniętymi paprotkami ,wyglądają jak wyciągnięte żywcem z horrorów. Poprawiając torbę na ramieniu ,otwieram drzwi do mojego pokoju z pustymi żółtymi ścianami, dwoma równoległymi łóżkami ,usłanymi obrzydliwym brązowymi kocami . Zrzucając torbę wyciągam staranie poskładane ciuchy, pakując je do szafki , zrobionej ze sklejki ,nawet nie zauważając ,kiedy wszedł do środka wysoki chłopak.Który miał seledynowo różowy irokez .Ubrany w białą bluzkę z kołnierzykiem ,czarnym krawatem z agrafkami i skórzaną kurtką ,ozdobioną igłami na ramionach ,oraz leginsami w panterkę, które dodawały charakteru rozwiązanym glanom...
-Ello
-Hej -odpowiadam podnosząc się
-Mam na imię Michelle ,ale mów mi Ninja
-Rozumiem -wzdycham dotykając nieświadomie śladu po pocałunku Mai
-A ty masz jakieś imię ?
-Akim
-Jestem na drugim roku socjologi, więc wyjaśnię ci zasady panujące w tym pokoju, po pierwsze...
- Michelle pożycz 27 dolarów ! -wrzasnęła, drobna dziewczynka z związanymi w podwójną kitkę grubymi niebieskimi włosami .W czarnej za dużej koszulce ,przedstawiającej podobiznę Marylina Mansona
-Co ja jestem twój bankomat !
-Nie bądź taki oddam ci
-Nie truj ,pouczam nowego -jęczał Ninja
-O ..hej -powiedziała odwracając się tak ,że dokładnie mogłem dostrzec jej dzieciną twarz w kształcie serca. Mały nosek na, którym ledwie trzymały się duże okulary w czarnej oprawie ,delikatnie zaróżowione usta ,które wciąż nadgryzała wpatrując się we mnie ,oraz ten nie określony wyraz twarzy, który nic mi nie mówił...
-Hej-odzywam się wreszcie , czując się niezręcznie
-Jestem Dixs
-Akim-powtarzam swoje imię kolejny już raz ,siadając na łóżko
-To co dasz mi tom kasę !? -warczy do Michelle jak groźny pies
-Masz !-poddaje się w końcu Ninja ,wyciągnął z kurtki pogniecione banknoty.
Proszę o pozostawienie komentarza , jeżeli macie ochotę na kolejny rozdział....;3
PS:Wszelkie prawa do tego co publikuję, są zastrzeżone prawami autorskimi...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz